Ci, którzy z wypiekami na twarzy, jako mali chłopcy oglądali pod koniec lata 70 „Nową Nadzieję” z nadzieją wybrali się na „Ostatniego Jedi”. Cześć z nas na pewno się nie rozczarowała. Jest to inny klimat niż ten z filmów z lat 70-80, ale my też jesteśmy już inni.  Już nie identyfikujemy się z młodym Skywalkerem a ze starszym mężczyzną przekazującym wiedzę o życiu a zwłaszcza o tym, co nam się w nim nie udało, bo jak mówi mistrz Yoda wiedza ta jest najważniejsza.

Z sentymentem spotkamy naszych starych bohaterów, w nowych rolach. Jest to moim zdaniem najlepszy film z serii Star Wars, jaki powstał w ostatnich latach. Poprzednio wychodziłem z kina z pustką w głowie bez emocji, tym razem coś w niej zostało. Kilka zabawnych tekstów, kilka scen. Ważne, aby nowe pokolenie znalazło w nowej serii coś, co przyciągnie ich do kina po 30 latach. Zapewne będą to nowi młodzi bohaterowie sagi, którzy dopiero rozpoczynają swoją drogę w ciemną i jasną stronę mocy. Póki co warto jednak iść zobaczyć jak stare mierzy się z nowym i kto z tej potyczki wychodzi zwycięsko.